Słońce leniwie wyłania się znad horyzontu i w mgnieniu oka rozświetla piaszczystą plażę. Zaczyna się kolejny dzień w Mazunte – maleńkiej wiosce nad Pacyfikiem, która zawładnęła naszymi sercami. Jesteśmy tutaj od 5 dni, a mamy wrażenie, jakbyśmy tu byli od zawsze. Jeśli kiedyś pójdę do raju, to mam nadzieję, że będzie tam jak w Mazunte…
Rajskie plaże w Mazunte
Nie tak dawno rajska plaża w Mazunte była świadkiem masakry, jaka codziennie odbywała się podczas polowań na żółwie morskie, które upodobały sobie okoliczne plaże do składania jaj. Dzisiaj tutejsi rybacy polują na turystów, którzy zauroczeni prostotą i idyllą tej zapoteckiej wioski, pozostają w niej dłużej niż planowali.
Żółwie z Mazunte
Kiedy w 1990 roku meksykański rząd zakazał polowań na żółwie, w Mazunte wybuchła panika. 90% mieszkańców osady utrzymywało się ze sprzedaży jaj i mięsa z żółwi. Dzięki wsparciu krajowym i międzynarodowym, został uruchomiony projekt pomocy rozwojowej dla wioski, której owocem jest jej główna atrakcja: „Centro Mexicano de la Tortuga” i mała fabryka kosmetyków naturalnych „Cosméticos Naturales de Mazunte„.
Plaża Ventanilla
Dzięki wsparciu rządu, w Mazunte rozwinęła się ekoturystyka. Rdzenni mieszkańcy rybackiej osady, którzy wcześniej zabijali 20-30 tysięcy żółwi rocznie, teraz oprowadzają odwiedzających po malowniczej plaży La Ventanilla, gdzie żółwie wylęgają się ze swoich jaj lub do lagun, pełnych krokodyli i dzikiego ptactwa.
La Ventanilla i żółwie morskie
W wiosce La Ventanilla żółwie morskie wychodzą na brzeg plaży i składają tam jaja. Wolontariusze zbierają je i monitorują proces wykluwania w bezpiecznym miejscu. Po wykluciu się z jaj, żółwie niemowlaki są uwalniane z powrotem do oceanu. Przy odrobinie szczęścia możemy zostać chrzestnym małego żółwika. Można również wziąć udział w patrolowaniu 30 kilometrowej plaży La Ventanilla. Pomimo zakazu polowania na żółwie, kłusownicy nie dają za wygraną.
W Mazunte buduje się przede wszystkim z naturalnych materiałów. Chaty kryte są liśćmi z palmy. Na turystów czekają osobliwe cabanas z hamakami na krótką siestę. Ocean zaprasza na ochładzającą kąpiel, a plażowe restauracje serwują okoliczne dania i trunki.
Rzec by się chciało „Chwilo trwaj wiecznie”!
Spodobał ci się mój wpis? Pragniesz odbyć podobną podróż i masz jakieś pytania? Skomentuj poniżej, podziel się nim z innymi, albo napisz do mnie maila.
Podróżniczka i autorka e-booków, miłośniczka Karkonoszy, kultury meksykańskiej oraz natury. Uwielbia samodzielnie planować podróże. W jej repertuarze znajduje się 15-miesięczna wyprawa po Ameryce Północnej i Południowej, podróż dookoła Skandynawii oraz liczne road tripy kamperem po Szwecji, Norwegii, Australii i Kanadzie.
Rzeczywiscie jak w raju.Swiat jest piekny.Musi byc jakis Stworca,ktory w tak cudny sposob, wyrzezbil ten swiat.Zjecia sa przepiekne(poklon fotografowi)oddaja rzeczywistosc.Patrzac na nie zda sie,ze jest sie tam.Cudowne wrazenie