Mijamy Comitan de Domingez i po kilkunastu kilometrach skręcamy w lewo. Biegnie do nas grupka wyrostków, gwiżdżąc i dając nam znaki, abyśmy się zatrzymali. Dodajemy gazu. Jest to znak, że jesteśmy niedaleko od naszego celu – Parku Narodowego Lagunas de Montebello, gdzie znajdują się kolorowe jeziora w Chiapas. Goniący za naszym samochodem to pseudo przewodnicy, czyhający na potencjalnego klienta.
Nasz przewodnik
Przy kolejnej tope zatrzymuje nas mały chłopiec, wymachując wywieszką na piersiach. Wygląda może na 10 lat i chce nas za dowolną opłatą oprowadzić po jeziorach. Posiada nawet licencję przewodnika. Nie mamy żadnej mapy, więc co nam szkodzi. Zabieramy go ze sobą. Nazywa się Rogelio i twierdzi, że ma 14 lat. W weekendy dorabia sobie, jako przewodnik. Mieszka w pobliskiej wiosce. Szczerze mówiąc wątpię, czy chodzi do szkoły, ale na okolicy i na lagunach zna się dobrze.
E-BOOK
MEKSYK NA WŁASNĄ RĘKĘ
Dwa e-booki, dzięki którym spełnisz marzenie o wyjątkowej podróży do Meksyku
Im bliżej wjazdu do parku, tym coraz więcej wyrostków oferuje nam swoje usługi. Nie dziękujemy, mamy już swojego przewodnika. Gdzie? Siedzi z tyłu! To dziecko? Przy bramie wjazdowej koleś chce nas także skasować za Rogelio. Lecz odpuszcza, kiedy chłopak dumnie pokazuje mu swoją licencję.
Kolorowe jeziora w Chiapas
Kolorowe jeziora w Chiapas to 59 kolorowych jezior, położonych w stanie Chiapas przy granicy z Gwatemalą. Znane ze swoich mieniących się kolorów, które różnią się ze względu na różną zawartością minerałów. Przybierają kolor od szmaragdowego i turkusu do ciemnej zieleni, a nawet fioletowy i czerwono-czarny. Kierujemy się drogą po prawej ku grupie jezior, zwanych Lagos de Tziscao, leżących niedaleko wioski Tziscao, jakieś 12 kilometrów od bramy wjazdowej.
Laguna de Montebello
Pierwszy z nich to Laguna de Montebello. Można w niej pływać, wypożyczyć łódkę, lub rower wodny.
Cinco Lagos
Cinco Lagos, grupa pięciu, połączonych ze sobą kolorowych jezior, to naszym zdaniem najpiękniejsze ze wszystkich.
Lago Pojoj
Kawałek dalej dojeżdżamy do Lago Pojoj. Nasz mały przewodnik opowiada nam, że na małej wysepce na tym jeziorze Antonio Banderas nakręcił reklamę rumu Bacardi. Na wyspę popłynąć można drewnianą tratwą, zwaną tutaj balsa.
Lago Tziscao
Ostatnim i największym jeziorem z tej grupy jest Lago Tziscao, nad którym leży granicząca z Gwatemalą wioska.
Granica z Gwatemalą przebiega pośrodku innego małego jeziora. Nie mamy paszportów, mimo tego decydujemy się postawić parę kroków na gwatemalskiej ziemi. I o dziwo, na granicy nie ma żadnej kontroli i swobodnie można przejść na drugą stronę. Wzdłuż nieasfaltowanej drogi rozstawione są liczne stragany z pamiątkami z Gwatemali.
Lagunas Encantada
Wracamy do bramy wjazdowej parku i tym razem kierujemy się na lewo, do drugiej grupy jezior – Lagunas Encantada. Jeziora te są o wiele mniej spektakularne i dość zanieczyszczone, więc nie zatrzymujemy się tam za długo.
Po drodze wysadzamy naszego nastoletniego przewodnika, który usadawia się przy kolejnej tope, czekając na następnych turystów.
Informacje praktyczne:
Wstęp do Parku Narodowego Lagunas de Montebello 27 pesos.
Wstęp do Lagos de Tziscao 15 pesos.
Wzdłuż drogi do jeziora jest pełno wyrostków, oferujących za niewielki napiwek usługi przewodnika.
W drodze do kolorowych jezior odwiedzić można ruiny Chinkultic – dawne miasto Majów. Większość ruin jest zarośnięta krzakami i czeka na odrestaurowanie. Z piramidy głównej rozpościera się piękny widok na okolicę i jeziora.
Spodobał ci się mój wpis? Pragniesz odbyć podobną podróż i masz jakieś pytania? Skomentuj poniżej, podziel się nim z innymi, albo napisz do mnie maila.
Podróżniczka i autorka e-booków, miłośniczka Karkonoszy, kultury meksykańskiej oraz natury. Uwielbia samodzielnie planować podróże. W jej repertuarze znajduje się 15-miesięczna wyprawa po Ameryce Północnej i Południowej, podróż dookoła Skandynawii oraz liczne road tripy kamperem po Szwecji, Norwegii, Australii i Kanadzie.
@Maria Dzieciaki na zarobek wypuszczają rodzice. Tutaj to codzienność. Małe dziewczynki po 6-7 lat sprzedają na ulicy upominki, chłopcy zbierają pieniądze za używanie toalety, umycie szyb w samochodzie, czy przypilnowanie auta na parkingu. A wiele z nich po prostu żebrze, nagabując turystów. Na każdym kroku w Chiapas słyszy się „Regala me un peso!”, co znaczy Podaruj mi jedno pesos!
@Robert Rogelio chciał co łaska. Daliśmy mu 100 pesos za 3 godziny. Nie wiem, czy to mało, czy dużo…
Zapomniałaś napisać, ile skasował od was Rogelio 🙂
Przecudne widoki,no i ten kontrast w zderzeniu z rzeczywistoscia-dzieci,ktore musza sobie radzic w zyciu w ten sposob.
Bajkowe widoki!