Dotarcie do Ushuaia na rzekomy koniec świata wcale nie jest takie łatwe. I nie mam na myśli wyboistych, szutrowych dróg, przeprawy promem przez Cieśninę Magellana, czy przejechanych setek kilometrów przez stepy i pustkowia. Najbardziej mozolne są procedury na przejściach granicznych między Chile i Argentyną.
Ziemia Ognista i jak dotrzeć na koniec świata
Ziemia Ognista, na której południowym końcu leży Ushuaia jest podzielona na dwie części. Jej zachodnia część należy do Chile; część wschodnia do Argentyny. Aby dotrzeć na koniec świata jadąc słynną drogą krajową nr. 3 ze strony Rio Gallegos trzeba najpierw opuścić Argentynę, wjechać do Chile i oczywiście przejść przez wszystkie graniczne procedury. A następnie po przeprawie promem i jazdą bez trzymanki szutrową drogą dotrzeć do przejścia granicznego w San Sebastian, gdzie mamy powtórkę z rozrywki. Najpierw trzeba opuścić Chile i przejść przez biurokrację graniczną argentyńskich celników.
Niestety do tej pory nie wymyślono jakiejś uproszczonej procedury dla turystów jadących tranzytem do Ushuaia. Cała ta graniczna zabawa zabiera jakieś 3 godziny, bo chętnych na dotarcie na koniec świata jest wielu, a kolejki do odprawy ogromne. Tym sposobem trasa Rio Gallegos – Ushuaia (584 km) pochłania nam całe 12 godzin.
Czy Ushuaia jest na końcu świata?
Ushuaia uchodzi za najbardziej na południe wysunięte miasto na świecie i co za tym idzie uzurpuje sobie tytuł miasta na końcu świata. Tymczasem na południe od Ushuaia na chilijskiej wyspie Navarino istnieją dwie inne osady rybackie: Puerto Williams i Puerto Toro, które z chęcią odebrałyby Argentynie ten dostojny tytuł. Jak na razie nadaremnie, ponieważ brak im niezbędnej infrastruktury, ale kto wie? Może za parę lat, aby dojechać na koniec świata, będziemy się musieli jeszcze bardziej nagimnastykować.
Dojeżdżając do Ushuaia nie mamy wrażenia, że znajdujemy się na końcu świata. Miasteczko owszem malowniczo położone, ale najwyraźniej bardzo skomercjalizowane. Tysiące turystów dociera tutaj, czy to drogą lądową, morską, czy powietrzną, aby uwiecznić się przed najbardziej słynnym szyldem miasta „Ushuaia fin del mundo”.
Pomimo tego Ushuaia bardzo nam przypada do gustu. W porcie kołyszą się żaglówki, tuż obok na mieliźnie spoczywa wrak statku Saint Christopher, a ośnieżone szczyty gór i drewniana zabudowa dodaje miastu specyficznego klimatu. Do tego ten porywisty wiatr i ostre słońce!
Atrakcje w Ushuaia
Agencje turystyczne prześcigają się w rozmaitych ofertach dla żądnych przygód turystów. I tak za niecałe 4500 USD można zrobić sobie wycieczkę na Antarktydę, za nieco taniej popływać po kanale Beagle, przejechać się pociągiem Fin del Mundo, czy odwiedzić Park Narodowy Ziemi Ognistej.
Aby odpocząć po mozolnej drodze na koniec świata i rozkoszować się otaczającymi nas urokami przyrody ewakuujemy się z podupadającego hostelu i wynajmujemy sobie na parę dni apartament z widokiem na port. I to tylko 15 dolarów drożej za dobę niż pokój dwuosobowy w hostelu! Oto widok z naszego nowego mieszkanka…
Informacje praktyczne:
Na przejściach granicznych pomiędzy Chile i Argentyną nie ma żadnych opłat.
Przeprawa promem z Punta Delgada do Bahia Azul: opłata za samochód 13900 CLP (około 28 USD)
Wstęp do Parku Narodowego Ziemi Ognistej: 85ARS od osoby (około 17 USD)
Spodobał ci się mój wpis? Pragniesz odbyć podobną podróż i masz jakieś pytania? Skomentuj poniżej, podziel się nim z innymi, albo napisz do mnie maila.
Podróżniczka i autorka e-booków, miłośniczka Karkonoszy, kultury meksykańskiej oraz natury. Uwielbia samodzielnie planować podróże. W jej repertuarze znajduje się 15-miesięczna wyprawa po Ameryce Północnej i Południowej, podróż dookoła Skandynawii oraz liczne road tripy kamperem po Szwecji, Norwegii, Australii i Kanadzie.
1 komentarz do “Czy Ushuaia jest na końcu świata?”